Zbieg okoliczności
parring : jongkey , 2min
fanfic
about : SHINee
Rozdział 7
Kibum POV.
Cudownie . Wszystko popsuła . Wszystko . Siedze teraz z nią w jakiejś gównianej restauracji I myśle tylko o nim . Niewiem po co sie z nią umówiłem . Przeciez wiedziałem , ze i tak z tego nic nie wyniknie . A moze myślałem ze jestem normalny .. chciałem by takbyło .. ale teraz wiem , ze jednak nie .. that's not that , bb . Nie miałem ochoty znią dłuzej siedzieć . Ba ! nie mogłem z nią dłuzej siedziec . Musiałem isc do Jonghyuna . 19:04 na zegarku .
- Sunny .. - powiedziałem z powagą .
- Tak Key ? - powiedziałe z ogromnym uśmiechem i oparła głowe na dłoniach , a łokcie na blacie .
- Po pierwsze "Key" mogą mówic do mnie tylko bliskie mi osoby . - usmiechneła siejeszcze bardziej ? O,o . eee...
- Tak ! zgadzam sie !! - wykrzyczała , wstała , podbiegła do mnie i chciała mnie przytulic , ale ja odepchnałem .
- Co ? kurwa o co Ci chodzi ?? -
- no .. chciałes sie mnie zapytac czy być twoją dziewczyną , prawda ? - powiedziała zdziwiona .
- yyy.. chyba Cie pojebało dziewczynko . - Ona chyba jest jakas chora ! .. zal.
- co , ale .. AAAAAAAAAA ! - zaczeła normalnie piszczec . no chora jak nic .
- chciałem ci powiedziec , ze to nie ma przyszłosci .. ani nawet zadnych szans . -
- dlaczego niby ? przeciez ci sie podobam !! -
- podobałas .. z resztą tylko podobałas . -
- to .. - powiedziała juz spokojnie . - przepraszam . ze tak wybuchnęłam - przeprosiła mnie ? shock . wiec , moze jednak nie jest tak do konca chora . - ale .. powiedz mi dlaczego ? - spusciła wzrok .
- bo .. jest osoba do ktorej czuje cos wiecej . proste . a teraz musze spadac . paaa .. - usmiechnąłem sie na koniec .
Pobieglem dokawiarni zeby go przeprosic , nie obchodziło mnie teraz jak zareaguje . pewnie to i tak nie był dla niego taki wazny wypad . Ale chyba sie wściekną .. skoro tak wtedy trzasną drzwiami . nieważne .. kierunek kawiarnia .
Minho POV.
przeciez mu nie powiem ze go kocham , do jasnej cholery . widac było ze chciał mi pomuc , ale on uwaza mnie za swojego kolege z pracy , albo co najwyzej przyjaciela . myslałem tak , myjąc ostatnie naczynia . Az nagle .. do Kawiarni wpadł Key ..
- Jonghyun ! Jjong! - zacza wrzeszczec .
- nie ma go . -
- gdzie jest ? - zapytał zdyszany ..
- wyszedł chwile temu .. ale gdzie to niewiem .. ale był wsciekły -
- któredy wyszedł ? -
- tyłem -
- dzieki Minh .. - dwiek sie urwał . drzwi sie zamkneły . O co tu chodzi ?
Kibum POV .
szukałem wszedzie . Na wszystkich ulicach , w parku , na peronie , na rynku , po jego stronie miasta , po mojej , w sklepach , w galerii , koło fontanny .. ale nic . Nigdzie go nie ma . Jak ja mogłem . Czułem sie okropnie , wiec chcąc poczuc sie lepiej , poszedłem do najbliższego pub'u .
- poprosze setke -
- 8 zł . - powiedział kelner stojący za barkiem . Wiedziałem ze strace dzis fortune . Ale musiałem sie napic . Jedna , druga , trzecia .. w końcu straciłem rachube . W koncu .. ALARM . Zawsze sie tak konczy . Koniecznie musiałem do kibla . Po drodze do tego syfu wywruciłem sie nie raz .. az w koncu otworzyłam drzwi i powiało zajebistym zapacham . -,- . otworzyłem szerzej oczy i ... to niemozliwe . To chyba jakies moje urojenia , po takiej ilosci alkocholu , nie wydałoby sie to dziwne . Podszedłem blizej , zeby to sprawdzic .. wyciągnąłem ręke , by dotknąc jego policzka . Natychmiast odepchną mnie od siebie . To byla prawda . To był Jonghyun . było widac , te on tez nieżle dzis popił , ale w przeciwienstwi do mnie on potrafił utrzymac równowage .
Jonghyun POV .
Zobaczyłam go w drzwiach , zalanego do zgona . Podszedł do mnie i tak jakby niewiedział do konca kim jestem .. przejechał dłonią po moim policzku . Odepchnąłem go . Wiedziałem ze powinienem tak zrobic , choc tak bardzo nie chciałem . Ale on mnie przytulił .. poczułem jak moje ramie , na którym oparł swoja napewno bolącą główke , staje sie mokre .. płakał . Nie miałem serca go odtrącac , wiec oplotłem rece wkoło jego talii .. tak bardzo tego potrzebowałem . Potrzebowałem jego bliskosci . Po dłuzszej chwili szlochania i podciągania nosem podniósł głowe i popatrzył tymi zapłakanymi , ale wciąz pieknym kocimi oczami prosto na mnie . Patrzylismy tak na siebie dłuższą chwile . Nagle usłyszałem cichy szept .
- prze .. przepra .. szam - powiedział z trudem . - ja .. napra .. wde nie , nie chciałem z ni .. z nią isc .. - ledwo wypowiedział te słowa i znowu sie popłakał .
- juz dobrze Key .. juz dobrze - wtuliłem sie w niego tak mocno i czule jak tylko potrafiłem i pocałowałem go lekko we włosy . ledwo co stalsmy w miejscu . Nagle jakis palant na nas wpadł i spadliśmy na ziemie tak , ze Kibum wylądował na mnie . Juz miałem sie wydrzec na tego pajaca , który nas popchną , ale nie mogłem .. Key pocałował mnie lekko , po czym mocno zacisną oczy , tak jakby bał sie mojej reakcji . Popatrzyłem na niego z usmiecham i odgarnąłem jego grzywke . otworzył powoli oczy ..
- Bummie .. -
- przepraszam jong -
- za co ? za najszczejśliwszy moment w moim zyciu ? -
- c .. co ? znaczy .. -
- tak Bummie , dokładnie . - pocałwałem go , tym razem pocałunek był dłuzszy i namiętniejszy . Key odwzajemnił go , po czym ugryzł mnie w dolną warge i pociągną w dół , tak jakby chciał dostac sie do srodka .. oczywiscie dostał pozwolenie i jego jezyk wtargną do moich ust . czułem sie jak w niebie . Szkoda tylko ze byliśmy pijani .
Mam nadzieję, że nie byli tak schlani, że w następnym rozdziale nic nie będą pamiętać, chociaż z drugiej strony byłoby fajnie :3 No to teraz będzie 2min a po nim JongKey omoo *____* Uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńŁaa!! boże !!! nieno nie wytrzyma ! bOSKIEE!
OdpowiedzUsuńBumiee *_* Ła i ten Kis!!
NEXT NEXT NEXT @